Nie wielkość remontowanego pomieszczenia a wielkość fachowca ma znaczenie.

Jakiś czas temu kupiliśmy z mężem dom w jednej z pod rzeszowskich miejscowości. Dom stał dopiero od kilku lat i jego wyposażenie nie odbiegało od obecnie obowiązujących "standardów".
Jedynym bólem dla mnie i mojego poczucia smaku była niestety łazienka - pomyślała Pani Anna z Rzeszowa. Po latach mieszkania w bloku i korzystania z malutkiej łazieneczki, gdy usłyszałam, że łazienka w naszym nowym domu ma około dwudziestu metrów kwadratowych to aż podskoczyłam z radości, niestety gdy ją zobaczyłam euforia nieco opadła.

Pomyślałam no cóż nie można mieć wszystkiego. Mamy przecież dość duży kredyt, który zaciągnęliśmy na zakup domu i póki co nie stać nas na remont łazienki, bo są pilniejsze potrzeby.
Myśl o remoncie nie dawała mi spokoju, a raczej marzenie żeby go wykonać. Mój mąż, rozmawiając ze swoim kolegą, który zajmuje się budownictwem, dostał od niego namiary na fachowca, z którego usług niejednokrotnie korzystał przy okazji różnych remontów. Któregoś dnia podjął męską decyzję, powiedział, że nie po to ponieśliśmy tak duże koszty związane z zakupem domu, żeby nie móc się tym w pełni cieszyć. "Robimy łazienkę" - powiedział. 
Moja radość przeplatała się z troską czy finansowo sobie z tym wyzwaniemporadzimy, bo jak już wspominałam nasza łazienka jest duża. Muszę szczerze przyznać, że teraz, kiedy mam to już za sobą jestem na siebie zła, że zwlekałam z tym remontem tak długo. Jak się okazało nie wielkość remontowanego pomieszczenia ma pierwszoplanowe znaczenie, a "wielkość" fachowca, który dokonuje remontu. Pan Roman okazał się "strzałem w dziesiątkę", a koszty remontu dzięki doświadczonemu fachowcowi zaledwie nieznacznie przekroczyły połowę zakładanego przez nas budżetu. Jak to mówią "nie taki diabeł straszny jak go malują", wystarczy mieć szczęście i trafić na dobrego fachowca, doskonale zrozumie to każdy, kto kiedykolwiek trafił na pseudo fachowca i przeszedł z nim "drogę przez mękę". Ja szczerze polecam Pana Romana, bo to właśnie tacy ludzie jak on przywracają nam wiarę w określenie fachowiec.

Mocno pamiętała wczesny PRL!

Jesteśmy już po remoncie łazienki, ale wrażenia pozostały na długie lata. Dlaczego wrażenia?
Przerażona byłam remontem łazienki, która mocno pamiętała wczesny PRL. Gruz, kurz, który sobie wyobrażałam przed całą modernizacją łazienki śnił mi się po nocach.
Wiem, że są to najgorsze momenty jeśli mieszka się domu. Nas czekało kucie wszystkich starych okropnych płytek, z demontownie starej wanny która miała 1,80 m. długości, zabudowa rur kanalizacyjnych i zamurowanie dużego okna.
Budżet nie był wielki na to wszystko, pracy masa, ale razem z dobrym fachowcem - Markiem z Glinika - daliśmy radę!
Zaczęliśmy oczywiście od prac przygotowujących łazienkę do remontu.
Ku mojemu zdziwieniu dzięki Panu Markowi uwinęliśmy się z tym zaledwie w dwa dni robocze. Dzięki jego doświadczeniu i dobrej organizacji czasu, poszło to bardzo sprawnie. W zaledwie dwa dni skuł całość płytek, z demontował wannę, więc najbrudniejsza praca trwała bardzo krótko! Drzwi do łazienki zostały szczelnie zafoliowane, więc brud nie dostawał się do całości mieszkania. Pan Marek, bardzo dbał aby nie nabrudzić, skupiał się na gipsowaniu, prostowaniu ścian, ponieważ w PRLu, poziomice chyba nie były dostępne, więc ciężko było złapać gdziekolwiek "pion".
My w tym czasie udaliśmy się na zakupy, z wytycznymi od Pana Marka. Czyli ile metrów płytek będzie potrzebował i ile kleju. Wszystko precyzyjnie wyliczone i oczywiście wskazówki gdzie co kupić, aby zaoszczędzić. Doradzał nam jaka wanna będzie najlepsza dla Nas, tak aby łazienka była jak najbardziej funkcjonalna, przy tak małej powierzchni. Jaką umywalkę kupić, aby wygodnie z niej korzystać i aby mało miejsca zajmowała. Wszystko miał w głowie zaplanowane! Kupując płytki pamiętałam jego wskazówki, aby np. za dużo nie brać ozdobnych płytek, które są pokazane na każdej ekspozycji, ponieważ są bardzo drogie, a jemu wystarczą jedynie trzy, a on już zrobi z nich użytek. I tak było!
Okno w łazience sam zamurował. Zamontował małe uchylne, a w pozostałym miejscu zrobił nam półeczki, tuż nad wanną, które bardzo nam się przydają. Sufit podwiesił i podświetlił. Pan Marek sprawnie zabudował również wszelkie rury od kanalizacji i wykorzystał tą zabudowę równie sprawnie do stworzenia mniejszych półeczek przy lustrze, z czego jestem bardzo zadowolona ponieważ jest miejsce na drobne kosmetyki :).  Zamontował też duże lustro, zorganizował miejsce na pralkę - wcześniej był z tym ogromny problem.
Długo by pisać o tym, co się stało i jak było! Najważniejszy jest efekt! Gdy pierwszy raz weszłam do łazienki po remoncie, gdy już wszystko było gotowe jedyne słowa jakie zdołałam wydobyć z siebie, to było: wspaniale!
Podświetlenia, aranżacja całości, precyzja wykonaniu, dały takie efekt, którego nawet się nie spodziewałam po PRL - owskiej łazience!

Dodam jeszcze, że nasi znajomi, również skorzystali z jego usług są również zadowoleni - podsumowuje Zuzanna z Cieszyny

Romuald z Rzeszowa

Pan Romuald będzie remontował w całym województwie podkarpackim. Od 2007 roku ma dyplom mistrza glazurnika. W 2016 roku wróci do ojczyzny po latach tułaczki po Wyspach Brytyjskich, gdzie cały czas pracował w zawodzie glazurnika remontując wyspiarskie, miniaturowe łazienki. Szczególnie trudne, żeby zrealizować wszystkie angielskie fantazje.

Pan Janek z Maciusiem zrobili Nam nową łazienkę

Ta historia mogła wydarzyć się naprawdę, chociaż jest fikcyjna na potrzeby rozwoju...

Długo wahaliśmy się z mężem, żeby zrobić remont. Z pomocą przyszedł nam bank i jak w reklamie namówiłam męża – mówi Pani Anna. Nasza łazienka jest mała a chcieliśmy w niej zmieścić również pralkę. Całość prac remontowych zrobił Pan Janek i wziął na pomocnika naszego syna Maciusia :)
Panek Janek poradził sobie z instalacją wszystkie i bardzo dbał o czystość podczas remontu.
Przekonałam męża, że remont łazienki najpierw a później nowy samochód, bo nasza stara pstrokata łazienka to… był już zabytek architektoniczny.